Hej! Mam na imię Laura Marano. Mam 18 lat. Mieszkam razem z moją siostrą Vanessą. Miałyśmy się kiedyś przeprowadzić, ale z mojej winy jest to niemożliwe. Czemu? Od 11 lat nie widzę kompletnie nic. Moje życie to ciemność. Pustka... Nicość... Smutek i samotność... Chciałabym mieć kiedyś przyjaciółkę. Taką od serca. Ale nigdy takiej nie miałam. Do szkoły chodziłam ze dwa miesiące. Do normalnej szkoły. Potem Van oddała mnie do szkoły dla dzieci upośledzonych, które nie widzą, nie słyszą, nie mówią... Ogółem takie, które są inne i często pomijane w społeczeństwie. Uczyłam się innego alfabetu niż inni. Alfabetu Braille'a. Takie jest moje życie. Nienormalna 18-latka sprawiająca kłopot swej siostrze przez upośledzenie. To moja wina, że nie przeprowadziłyśmy się... Van jest kochana. Ja, jako osoba niewidoma przypuszczam, że dopiero po długim czasie bym się oswoiła z nowym domem. Van została, abym mogła zostać w domu, który już znam. Który znam na pamięć. Którego nie będę musiała się uczyć. Jest najlepszą siostrą na świecie.
-Już Laura?-dobiegł mnie głos mojej siostry z pokoju obok. Mimo, że straciłam wzrok to inne narządy zmysłów ,,udoskonaliły" mi się.
-Już! A tak właściwie, to gdzie idziemy?-spytałam nie rozumiejąc za dużo.
-Musimy ci kupić sukienkę na zakończenie twojej klasy-taaa... Za trzy dni kończę szkołę dla tych ,,gorszych", jak to mówią inni. Pozawalają stamtąd wyjść dopiero z skończeniem 18 lat.
-A nie możesz sama?-zaczęłam marudzić.
-Nie nie mogę. Musisz sama wybrać. Ja ci tylko powiem, jaki to kolor.
-Poddaję się!-dałam za wygraną-Vanessa?-spytałam.
-Tak Lau?
-Dziękuję-powiedziałam i pognałam do pokoju obok, w którym aktualnie znajdowała się moja siostra.
-Nie ma za co mała-przytuliła mnie i pocałowała w czoło.
-Tylko nie mała!-odpowiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać.
-Wiesz gdzie jest moja laska?-spytałam ją po chwili.
-Jest w korytarzu. Wisi na swoim miejscu-czułam, że robi się przygnębiona.
-Co jest?-spytałam ,,odklejając"się od siostry.
-No bo przykro mi jest, że idąc po mieście chodzisz z ciemnymi okularami i laską.
-Przyzwyczaiłam się-chciałam ją pocieszyć.
-Taa. Do tego się raczej nie da... Nigdzie nie wychodzisz bez laski.
-Wychodzę! Do sklepu pani Thosue-powiedziałam po chwili. Sklep pani Thosue znajduję się zaraz obok naszej klatki. Jest jakby ,,złączony" z blokiem. Mieszkamy na parterze, więc nawet nie mam schodów do pokonania. Dzięki temu łatwo mi jest pójść do pani Thosue na pamięć. Lubie ją bardzo.
-Ale tylko do niej. Życia nie masz. Ja ci niedługo nie będę potrafiła pomóc. Laura... Niedługo przecież będziesz musiała albo non stop chodzić z laską, albo kupić sobie psa. Ja mam 36 lat. 40 na karku. Mnie też zapewne dopadnie jakieś schorzenie-powiedziała zmartwiona.
-Albo chłopak-uśmiechnęłam się zadziornie. Szturchnęła mnie delikatnie.
-Zapomnij!-szczerze się zaśmiała.
-Zobaczymy jak się zakochasz. Na bank zmienisz zdanie-powiedziałam po chwili.
-Ekspertka się znalazła!
-A jak!-zaczęłyśmy się razem śmiać. Po chwili dodałam:
-Wiesz, że już jestem na tyle odpowiedzialna, że poradzę sobie sama? Kocham cię bardzo, ale wiedz, że nie możesz cały czas żyć moim życiem. Zacznij żyć też swoim. Poznaj kogoś, zajmij się sobą. Mówię na serio-dotknęłam ją lekko.
-Nie mogę cię zostawić-wyszeptała.
-Ty mnie przecież nie zostawisz! Nie jestem małą dziewczynką. Ty tez potrzebujesz odrobinę spokoju i wytchnienia...
-Może masz rację?-powiedziała po chwili.
-Nie może tylko na pewno. Siostrzyczko... Zacznij żyć swoim życiem-powiedziałam jej.
-Muszę to przemyśleć...
-To idziemy na te zakupy?-dodałam po chwili. Czułam, że nagle się ,,ożywiła".
-No pewnie!-powiedziała i ruszyłyśmy.
W zasadzie ja jeszcze musiałam wziąć swoją laskę. Mimo to, że nie widzę nie czuję się taka niepełnosprawna, nic nie warta... Przecież jestem prawie zdrowa. Może i nie mogę wykonywać różnych zawodów, ale mimo to zawsze jest coś, co mogę zrobić. Mogę zostać masażystką czy indywidualnym pozyskiwaniem klientów dla firm ubezpieczeniowych. W tym drugim zawodzie trzeba po prostu odbierać telefony, zachęcać klientów do skorzystania z danej oferty i w razie czego spotkać się z nimi. Dojazd załatwi mi komunikacja miejska...
-O czym tak myślisz?-spytała z troską moja siostra uważnie na mnie patrząc.
-O tym, gdzie bym chciała zacząć pracować. A raczej gdzie by mnie przyjęli-powiedziałam stukając laską o chodnik.
-Laura... Ja cię będę mogła dalej utrzymywać. Poza tym masz rentę.
-Z renty się nie utrzymam do końca, a nie chcę już utrzymywać się z twoich poświęceń. Nadszedł czas, by samej o siebie się zatroszczyć oraz zamieszkać samej. Ty też powinnaś zacząć żyć swoim życiem, a mnie nie traktować non stop jak osoby upośledzonej, na którą się nie czuję-powiedziałam mojej siostrze. Ona na prawdę za dużo dla mnie zrobiła. Ja jej się nigdy nie odwdzięczę.
-Laura... To nie jest takie proste. I wcale cię tak nie traktuje. Po prostu jesteś moją młodszą siostrzyczką, a ja się o ciebie martwię. Wcale nie mam cię za osobę upośledzoną czy niepełnosprawną. Jesteś niesamowita i dobrze o tym wiesz. A ja nie mam zamiaru cię zostawiać!-powiedziała moja siostrzyczka.
Między nami zapanowała cisza. No może nie do końca. Nadal można było słyszeć nasze kroki oraz stukot laski. Po chwili odważyłam się znów zacząć temat.
-Van?-spytałam.
-Co skarbie?
-Możesz coś dla mnie zrobić?
-Przecież wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko.
-Możesz mi obiecać, że chociaż przemyślisz opcję wyprowadzki?
Westchnęła.
-Dlaczego ci tak na tym zależy?
-Bo chcę, abyś była szczęśliwa z własną rodziną.
-Ale to TY jesteś moją rodziną-podkreśliła słowo ,,ty".
-Ale chodzi mi o inną... Będziesz mieć męża, dzieci, ja zostanę ciocią, ty odsapniesz w końcu po tych 11 latach, bo praca przy niewidomej osobie wcale nie jest łatwa... Będziesz mnie odwiedzała, kiedy tylko będziesz chciała...-nie dokończyłam, bo usłyszałam jej cichy płacz. I znów między nami zapadła cisza. Zastanawiałam się, dlaczego ona nie chce szczęścia dla siebie, a ciągle troszczy się o mnie. Przecież ja jej nawet nic nie dałam. Wręcz przeciwnie - odebrałam. Odebrałam jej wolność, radość z życia i pełnego wytchnienia, normalnej pracy i nowego domu, szansy na rodzinę, którą być może jeszcze po części ma... Wypadów ze znajomymi, rozmów z przyjaciółmi, i co najważniejsze - zabrałam jej i sobie rodziców... Gdybym się nie urodziła ona nie musiałaby się mną zajmować, mieszkać w tym małym mieszkaniu, mogłaby mieć mnóstwo przyjaciół i rodzinę, pieniądze i... Naszych rodziców, którzy zapewne dawali w tym domu tyle ciepła i tyle miłości... Którzy zapewne kochali Vanessę oraz siebie nawzajem. Vanessa mi mówiła, że ojciec przecież umarł, bo serce mu pękło, bo mama umarła. I niby czyja to miała być wina jak nie moja?
-Laura? O czym tak myślisz?-spytała. Słyszałam, jak otwiera jakieś drzwi. Czyli znajdujemy się w centrum handlowym.
-O nas, o życiu, o mamie i tacie...
-Chodź-powiedziała i pociągnęła mnie za rękę-Zrób mały krok do góry i spróbuj się utrzymać-rozkazała gdy do czegoś doszliśmy. Zrobiłam to, o co prosiła. Po chwili czułam, jak unoszę się do góry razem z ziemią. Czyli jesteśmy na ruchomych schodach.
-Teraz tu?-spytałam pokazując gestem ręki na moje prawo.
-Brawo! Zapamiętałaś trasę-zaśmiała się. Taaa... Jestem z nią tu prawie co tydzień. Dziwne, gdybym nie zapamiętała.
Po chwili usłyszałam jakąś cichą melodię. Czyli znajdowaliśmy się w jej ulubionym sklepie, którego nazwy nie pamiętam. Zaczęłam dotykać palcami każdy z materiałów. Po chwili natrafiłam na idealny. Był jedwabny, delikatny. Potrafiłam dokładnie rozróżnić każdy materiał. Dotykałam go lekko koniuszkami palców. Czułam każdy jego dopracowany szczegół. Nie była to byle jaka sukienka. Ta była idealna.
-Van!-krzyknęłam za siostrą.
-Słucham?-spytała.
-Chcę tę sukienkę-podałam jej po chwili idealnie zszyty kawałek materiału, który sobie upodobałam...
***
Biedna Lau :)Mimo że jest niewidoma dba o siostrę :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent <3
Opowiadania bardzo mi się spodobała sukinke laury wstawiłam by do anstęnego rozdziału zaciekawiło by to bardziej czytelników ( ciekawośc by ich żżereła jaka to sukienka )
OdpowiedzUsuńLau chociaż jest niewiadoma to jest taka słodka. To jest normalny człowiek. Bardzo mi smutno z powodu jakiego Laura się obwina : ( Mam nadzieję, że szybko wprowadzisz Rossa i się pozna z Laura, która pokocha: ))))
OdpowiedzUsuńWspaniały :3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego ❤
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next <33
Wspaniały rozdział :3 Nie mogę się doczekać Rossa ; 33 Czekam na next ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ross szybko pojawi się w opowiadaniu ;d
Szkoda mi Lau :(
Nie mogę doczekać się wprowadzenia Ross'a :0
OdpowiedzUsuńSukienka jest ładna, a rozdział zarąbisty!!!!
Dawaj szybko next!!!1
Naprawdę świetny rozdział czekam na rossa a sukienka jest bardzo śliczna czekam na next :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do liebster awards :)
OdpowiedzUsuńPytania u mnie : raura-r5-my-story.blogspot.com
Cudowny rozdział! Talent masz ogromny! Już nie mogę się doczekać nexta!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie laura-vanessa-r5-i-reszta.blogspot.com :)