środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 6

*Oczami Laury*
<Następny dzień - Ranek>
Zwlekłam się z łóżka mocno przeciągając. Inni mają inne problemy przy budzeniu takie jak wyostrzenie wzroku, ale ja takiego czegoś nie mam. Choć zdziwię was jednym - nadal pamiętam jak to jest. Mimo, że nie widzę od 11 lat, to i tak pamiętam niektóre szczegóły. Kolory... Hmm... Tu pamiętam tylko kilka. Żółty, czerwony, niebieski, zielony oraz biały. Resztę Van mi mówi, że jest fiolet i róż, i jeszcze inne, ale ja i tak nie pamiętam tych kolorów. W każdym bądź razie odbiegam od tematu. Wstałam i podeszłam do szafy. Znam jej położenie na pamięć, więc nie miałam problemu.
Dziś przychodzi po mnie Ross. Tak... Idziemy razem do jego rodziców. Postanowiłam więc wyszukać czarną sukienkę, którą Vanessa mi kupiła niedawno. Skąd wiem jaki kolor? Powiedziała mi. Także zaczęłam ręką błądzić w szafie, w celu wyszukania tego materiału... Tak... Niepowtarzalny. Nigdy takiego nie miałam. Ale co ja będę rozpisywać się o moim ubiorze. Raz dwa ubrałam się i poszłam do kuchni w celu przyrządzenia sobie śniadania. A mianowicie pójść wyciągnąć z lodówki jogurt naturalny i wyciągnąć z szafki płatki. Zawsze zostawiam je w tym samym miejscu.
Po skończonym śniadaniu podeszłam do zlewu w celu umycia naczyń. Ross zostawił tu też naczynia po wczorajszym obiedzie. Aż tak wielką kaleką nie jestem aby sama nie umyć naczyń...
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!-krzyknęłam szybko nie przerywając danej czynności.
-Wow-usłyszałam za swoimi plecami.
-Co ,,wow"?
-Ślicznie wyglądasz-powiedział Ross. Tak na bank to był Ross. Każdy ma niepowtarzalną barwę głosu, a że ja odkąd nie widzę mam lepszy słuch potrafię rozpoznać czyj do kogo należy.
-Dziękuję-odparłam z lekkim uśmiechem na ustach.
-Pomóc ci?-spytał Ross.
-Nie jestem kaleką-powiedziałam szybko.
-Ja wcale tak nie twierdzę-powiedział szybko.
-Więc kiedy ja cię nie proszę o pomoc nie proponuj mi jej, bo czuję się wtedy jak kaleka...
-Rozumiem. Nie chciałem abyś się tak poczuła.
-Okey. Ja już skończyłam. Idziemy?
-Tak. Chodź-czułam jak złapał mnie pod ramię. Zaśmiałam się cichutko. Wzięłam po drodze klucze, ubrałam buty, zamknęłam dom z pomocą Rossa i poszliśmy. Oczywiście z jego prowadzeniem.
-Nie przestrasz się moich rodziców. Czasem palną jakieś głupoty-uprzedził mnie Ross.
-Oni wiedzą, że ja... Że ja...-nie mogłam się wysłowić.
-Tak. Powiedziałem im-Ross odpowiedział na moje nie zadane do końca pytanie.
-Dziękuję-powiedziałam cicho.
-Nie ma za co-czułam po jego tonie głosu, że się uśmiecha. Fajny jest.
-To tu-powiedział po chwili.
-Tak blisko?
-A ty myślałaś, że przychodzę do pani Thouse z nudów? To sklep najbliżej naszego domu. Jakby co będę cię cały czas trzymał za rękę. Abyś no wiesz...
-Tak, zrozumiałam. Będziesz moim przewodnikiem-zaśmiałam się.
-Coś w tym stylu. To zapraszam-powiedział i usłyszałam skrzyp otwieranych drzwi.
-Dzień dobry!-rzuciłam w bezgłośną przestrzeń. Czułam jak Ross łapie mnie za rękę.
-O witaj skarbie!-słyszałam z oddali czyjeś kroki i kobiecy głos-Ty pewnie jesteś tą śliczną Laurą, o której Ross nie może przestać mówić. Rzeczywiście jesteś piękna-głos był bardzo blisko mnie. Uśmiechnęłam się na słowa tej kobiety. Ja? Śliczna? Vanessa czasem mi mówiła coś takiego. Szkoda, że nie wiem jak wyglądam.
-Ty pewnie jesteś tą dziewczyną Rossa?-spytał tym razem męski głos tuż obok mnie.
-Ja...-nie dokończyłam, bo Ross mi przerwał.
-Tato, mówiłem, że Laurę znam od wczoraj, a ona jest moją przyjaciółką, nie dziewczyną-wybronił się speszony Ross.
-Dobra chodźmy! Już obiad nakładam!-krzyknęła mama Rossa. Tak... Na pewno to była ona. Ale zaraz, obiad?
-Ross? O której wy jecie obiad?-spytałam zaskoczona.
-Zazwyczaj o pierwszej, a co?
-A która jest?
-12:54.
-To do której ja spałam!-spytałam zaskoczona.
-A może raczej ile myłaś gary?-spytał i oboje się zaśmieliśmy.
***
Przepraszam, że rozdział taki krótki i dziwny, ale nie mam na niego weny:/ Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga, na czas nieokreślony:/ Decyzja zależy od was. Pamiętajcie:
Komentarz = Motywacja
Do napisania!

20 komentarzy:

  1. Nawet o tym nie myśl!!!!! Nie zawieszaj.Jeśli to jest rozdział napisany bez weny to ja założe bloga haha
    Rozdział jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie myśl o zawieszeniu, bo prędzej ja się powieszę :D
    Uwielbiam tego bloga <3
    A rozdział oczywiście świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomnij o zawieszeniu bloga !!
    Rozdział jest świetny jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zawieszaj bloga!!!
    Rozdział genialny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaj, no coś Ty!!!
    Rozdział wspaniały :3
    Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :3
    Nie waż się zawiesić, bo cie znajdę :D
    Czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm... Oberwałaś kiedyś patelnią w twarz? Bo jak mi tu bloga zawiesisz to przekonasz się jakie to uczucie ;p rozdział może i krótki, ale wspaniały ;3 Ross jest taki opiekuńczy *.* aww.. *.* ja mogę czekać na rozdziały, chociaż do cierpliwych osób nie należę :D ale tak polubiłam to opowiadanie, że nauczę sie czekać ;) special for you! <3 tak więc jeszcze raz: jak zawiesisz tego cudownego bloga to cię znajdę i zobaczysz co wtedy będzie ;p haha :D no cóż.. Weny życzę w takim razie kochana ;* chociaż ja jej braku tu nie widzę o.O czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ejj noo weź go nie zawieszaj!
    Poimało cię?!
    Przestań tak pisać!
    Rozdział piękny. Ale ja chce Rauryy! :DD
    Dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział :*
    Nawet nie myśl o zawieszce! :D
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział! Nawet nie myśl się zawieszać! Piszesz świetnie, a ten blog też jest świetny! Nigdy nie spotkałam się z taką historią! Czekam na nexta z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie próbuj!
    Rodzial jest boski! <3333

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny ♡ <333 Może krótki, ale i tak CUDOO <33
    NIE MOŻESZ ZAWIESIĆ! Wszyscy uwielbiają a nawet kochają twojego bloga :* Więc jak wszyscy tak ładnie proszą ( choćby nawet niektórzy z pogróżkami xD), nie rób tego :c
    Czekam na next :3
    PS: Chyba nie chcesz dostać patelnią od MiLka Ratliff xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Ejj nie zawieszaj :(
    Co ja będę robić ? :/
    Rozdzialik wspaniały jak zwykle ^^
    Dziwny? Pff tyś widziała dziwne rozdziały tyś xD
    Czekam na nexta niecierpliwie :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział ;D humor mi się od razu poprawił ja tata Rossa nazwał ją jego (Rossa) dziewczyną, a mama jego powiedziała że on nie może przestać o niej mówić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i nie zawieszaj go. Zabardzo się do twoich blogów przywiązałam ;)

      Usuń
  15. 1. "Choć zdziwię was jednym - nadal pamiętam jak to jest.", "Ale co ja będę rozpisywać się o moim ubiorze." to brzmi jakby Laura mówiła do kogoś (a właściwie pisała?) a przecież to tylko jej myśli. Prawda?
    I... to tyle! Innych zastrzeżeń nie mam, tylko że,
    NAWET NIE MYŚL O ZAWIESZENIU TEGO BLOGA! DOWIEM SIĘ, GDZIE MIESZKASZ! NIE MOŻESZ MI TEGO ZROBIĆ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jej myśli przelane do nas, czyli blog jest takim jakby pamiętnikiem Laury i myślami Rossa.

      Usuń
    2. Masz rację ja też to zauwazylam a zresztą "nie będę sie tu rozpisywac" to zabrzmiało tak jakby to ty to mowilas q nie laura bo laurw nie może sie rozpisywac bo nie widzi no ale nie czepiam sie

      Usuń
    3. Pamiętnikiem Laury i myśli Rossa... Hm.

      Usuń
  16. Jak zawiesisz chociażby na dzień, to ja sie zawiesze razem z blogiem! :D Nie zawieszaj, blog jest super!

    OdpowiedzUsuń