poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 9

NOTECKA!!!
*Oczami Rossa*
-Vanessa Marano?-spytałem patrząc dziewczynie w oczy. Właśnie dostałem się pod dany adres. Nie licząc korków na drodze i trzykrotnej pomyłki drzwi.
-Ta. A o co chodzi?-spytała nie pewnie.
-Ja w sprawię Laury. Jestem Ross-wyciągnąłem szybko ku niej dłoń.
-A! To ty jesteś jej nowym przyjacielem-uśmiechnęła się i uścisnęła moją dłoń. Lau o mnie wspominała?
-Ja w pewnej delikatnej sprawie-powiedziałem po chwili.
-Wejdź do środka-powiedziała otwierając szerzej drzwi.
-Nie. Ja tylko na chwilkę. I tak muszę zaraz jechać. Chodzi mi o Laurę-podkreśliłem ponownie.
-A więc słucham.
-Znalazłem ostatnio ofertę, bardzo korzystną, pewnego doktora, który robi operację na oczy-jej mina już nie była taka uśmiechnięta. Zrzedła i po chwili dodała:
-Mam nadzieję, że nie powiedziałeś jej tego...-dodała marszcząc brwi.
-W tym sęk! Powiedziałem, a ona uciekła. W dodatku była chyba zła. Nie rozumiem. Ja na jej miejscu bym chciał odzyskać wzrok-powiedziałem nie rozumiejąc.
-Chodzi o to, że już wcześniej próbowaliśmy. Jak tylko Lau straciła wzrok. I to był najgorszy błąd, jaki popełniliśmy. Ty nie wiesz, co ona przeżywała... Ból, strach... Nie powodzenie... Cierpienie! Te zabiegi nie dość, że bolesne, to jeszcze bez skutkowe!-wybuchła. Nawet nie wiedziałem...
-Przykro mi-powiedziałem ze skruchą.
-Mnie też-odparła nie ufnie Vanessa.
-Ale... Ten doktor pod narkozą działa. Może to będzie jej ostatnia szansa w jej życiu-dodałem.
-Nawet jeżeli, nie mamy na to pieniędzy-odparła z westchnieniem Vanessa.
-O to się nie martwcie-powiedziałem z uśmiechem, po czym pomachałem jej na pożegnanie, zostawiając ją w stanie szoku.
*Oczami Laury*
Ból. Cierpienie. Łzy. Te trzy rzeczy właśnie kłębiły się w mym sercu. Nie płaczę tak normalnie, ale w sercu, które krwawiło morzem łez i przykute było doliną rozpaczy.
Nie potrafiłam opisać swojego stanu emocjonalnego, bo był beznadziejny.
Źle potraktowałam Rossa, ale też nie chciałam kolejnych zabiegów.
Te lata, kiedy dopiero, co straciłam wzrok były dla mnie niczym piekło na ziemi. Nie potrafiłam się odnaleźć.
Teraz już nawet nie pamiętam, jak to jest widzieć. Jest tylko jedna rzecz, którą do dziś widzę oczyma wyobraźni.
Nie kolory, które czasem ujawniają mi się, kiedy pomyślę o czymś miłym.
Nie woda, którą pamiętam z czasów, kiedy ja i Van ciągle pływałyśmy na basenach.
Nie niebo, które codziennie miało inny kolor, a mimo to, zawsze było tak samo piękne.
Ale jedna mała rzecz.
Mianowicie mała, puszysta, którą można było dotknąć. I w dodatku różowa.
Nie wiem, co to jest, bo nie pamiętam. Ale wiem, że coś na pewno...
Po chwili rozniosło się pukanie do drzwi. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy na serio nie pomyśleć o operacji. Ale wychodziło ciągle na to, że jej nie chce.
-Proszę-powiedziałam zachrypiałym głosem.
-Lau...-już wiedziałam, kto wszedł.
-Nic nie mów-odparłam.
-Mam nadzieję, że nie jesteś zła.
-Nie. Nie jestem-wysiliłam się na smutny uśmiech. I tak zapewne mnie demaskował...
-Ale przemyślisz moją ofertę?-spytał z nutką nadziei w głosie.
-Tak. Postaram się. Jak na razie przemyślałam twoją ofertę dotyczącą pracy w twoim, to znaczy twojej mamy salonie.
-I co wymyśliłaś?-spytał z nieukrywanym zaciekawieniem.
-Jeżeli twojej mamie nie sprawi to kłopotu, to bardzo chętnie-odparłam z lekkim uśmiechem.
-Już z nią rozmawiałem. Zgodziła się-odparł Ross. Jestem pewna, że się uśmiechnął.
-Ross?-spytałam nie pewnie zagryzając wargę do środka i nerwowo bawiąc się włosami.
-Co?-spytał. ,,Zapytać czy nie?" - pytała moja podświadomość.
-Czy mogę...-,,No zapytaj!" - tsa... kocham cię mózgu.
-Czy możesz?-ponaglał.
-Sprawdzić jak wyglądasz?-spytałam zagryzając usta z obawy na odpowiedź.
-Jasne... Ale jak?-spytał.
-My, niewidomi, po prostu mamy tak, że jak dotykamy dłonią czyjąś twarz, to wyobrażamy sobie, jak ona wygląda-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Jasne-byłam pewna, że on też się uśmiecha. I takim cudem wyobraziłam sobie jak wygląda mój przyjaciel. A powiem szczerze, że na pewno nie był brzydki...
<Następny dzień>
-Halo?-zaspany głos. Niedobudzenie. Dźwięk dzwoniącego telefonu. To wszystko stało się przed tym, wypowiedzianym przeze mnie zdaniem.
-Cześć Lau-entuzjastyczny głos po drugiej stronie mógł należeć tylko do niego.
-Co tak wcześnie?-spytałam z jękiem niezadowolenia.
-Słoneczko świeci, dzień piękny, cóż może być lepszego?-spytał jeszcze bardziej entuzjastycznie.
-Okey...-powiedziałam nie pewnie.
-Chciałem się z tobą spotkać-odparł.
-A to mi nowość-powiedziałam z sarkazmem. Mimo to, uśmiechnęłam się. Schlebiało mi coś takiego.
-To kiedy?-dałabym sobie rękę uciąć, że znów się uśmiecha.
-Przyjdź za pół godziny-dodałam już wstając.
-To będę za piętnaście minut-zaśmiał się po czym rozłączył. Szalony...
 <Godzina później>
-Naprawdę Ross? Naprawdę?-spytałam z lekką nutką ironii. Ross właśnie opowiadał mi o swoim życiu.
-A cóż ja na to poradzę-zaśmieliśmy się.
-No rzeczywiście - nie masz co z tym zrobić-zaśmiałam się.
-Lau słuchaj... Przemyślałaś propozycję pracy?-spytał.
-Tak. Szczerze mówiąc owszem.
-I co z tych rozmyślań wynikło?-spytał.
-Nie wiem, czy jesteś godny poznać tak pilnie strzeżony sekret-zaśmiałam się.
-Myślę, że jednak jestem-odparł.
-Ale czy jesteś gotów? To najgłębsze sekrety mego umysłu-dodałam by podreperować atmosferę.
-Z ręką na sercu - jestem gotów-odparł jakby jakiś rycerz w średniowieczu.
-Na pewno? Nie chcę odpowiadać tak, aby sprawić ci przykrość.
-Myślisz, że odpowiedź będzie inna, niż oczekuję?
-Tak. Właśnie tak myślę-dodałam. Zamilkł na chwilkę.
-Ale mimo to, chcę poznać odpowiedź. Inaczej nie będę mógł spać spokojnie.
-Jesteś pewien? Jak już poznasz, to nie będzie odwrotu. A boję się zniszczyć ci psychikę-dodałam drocząc się z nim.
-Jeżeli tak ma być, to niech tak będzie. Cóż ja mogę więcej uczynić-czułam, że złapał mnie za dłonie.
-Możesz zaprzestać zmuszać mnie do odpowiedzi, której być może nie chcesz poznać.
-A co jeśli chcę?
-A co jeśli znasz odpowiedź?
-Jestem pewien, że nie znam. Ale bardzo bym chciał. Lau, więc?-spytał już troszeczkę podenerwowany. Dłużej nie mogłam się bawić w kotka i myszkę. Wreszcie należało wyznać mu prawdę...
***
Witajcie. Na początku chciałam was przeprosić za długą nieobecność, ale niestety tak już będzie. Do końca tego bloga posty (rozdziały) będą pojawiały się raz na 5-6 dni. Niestety troszkę za dużo na siebie wzięłam, pochłonął mnie drugi blog (na którego mam wenę, a na tego niestety nie) i po protu jak się dowiedziałam jak to jest, kiedy ktoś odzyskuje wzrok... Masakra.
Po drugie chciałam wam przyznać, że jest mi trochę przykro, bo wcześniej bardzo dużo komentarzy zostawialiście, czekaliście na bloga od 2014 roku, a teraz się okazuje, że mało kto komentuje (nie mówię o tych 13 osobach z poprzedniego rozdziału :*). Frekwencje tego bloga spadają, wyświetlenia i komy też, ja mam brak weny, dużo nauki, testy przed sobą i jeszcze innego bloga i zastanawiam się nad opuszczeniem całkowitym tego bloga.
Nie wiem, jak wy to widzicie, ale ja czuję, że niestety chyba tak będzie najlepiej.
Dziękuję za komy z poprzedniego rozdziału :*
Rozdział z dedykacją dla Mary Jane i Kruchej :D

12 komentarzy:

  1. Nie opuszczaj tego bloga!
    Wspaniały rozdział :-)
    Dzięki temu blogowi doceniam to że widzę
    Życzę weny i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie odchodź, błagam! Nie przeżyję jeśli odejdziesz z tego bloga!
    Rozdział jest wspaniały ♥
    Czekam niecierpliwie na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Przepraszam, że nie skomentowałam tamtego rozdziału, ale poprostu dawno nie zaglądałam na tego bloga i dopiero dzisiaj zajrzałam. Nie chcę żebyś go opuszczała, ale jeśli będziesz czuła, że tak trzeba to trudno.
    Czekam na next! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz ile ja czekałam na to! Nie wiem dlaczego, ale.. to mnie ekscytuje. Ta historia w sensie. Dzięki niej czuję się inaczej.. Nie wiem, tak jakoś.. świeżej? Kurczę serio nie potrafię tego opisać. Fabuły masz niepowtarzalne, to wiadome. Dziękuję za dedyka maniaczko :D
    Weny życzę i pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani nie broń nam tego: "(
      Jestem ciekawa dalszych losow haha. Już myślałam że Lau się do myśli ze Ross nie jest gruby. Nie nosi okularów i aparatu hahaha

      Chciałam ci jescze tylko powiedzieć ze nie będę czytała osow: /
      Powodzenia w nauce, blogowaniu, zyciu itd haha
      Życzę weny

      Usuń
  5. Super rozdział :*
    Nawet nie próbuj odchodzić od tego bloga. O nie. Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie odchodź!! Nie możesz tego zrobić :P
    Rozdział super ;)
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozumiem, że pewnie ci trudno pisać bloga o takiej trudnej tematyce, bo tak jest, ale proszę nie opuszczaj nas:) Wcale nie musisz poświęcać tak dużo czas, ale zawsze coś możesz wstawić:)
    Rozdział wyszedł ci świetny, ale to każdy wie i dziękuję za dedykację:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli termin dodawania rozdziałów będzie krótszy niż miesiąc, to mnie szczerze lata, czy będzie to na drugi dzień, czy dwa tygodnie później. :D Ważne, że jest, tak?
    A ten jest wyśmienity, milordzie. ^^

    OdpowiedzUsuń