Dzień przed ślubem Van i Maxa ja i Laura poszliśmy do parku.
Był słoneczny dzień, a dla naszej dwójki spędzanie czasu razem to idealna forma na nudę.
Laura obserwowała dzieci, które bawiły się na podwórku u sąsiadów, a ja powolnym ruchem dotknąłem wierzchu jej dłoni.
Po chwili splotła nasze dłonie i uśmiechnęła się do mnie.
-O czym myślisz?-spytałem.
-O jutrzejszym dniu, o dzieciach, które beztrosko biegają sobie w tę i z powrotem, o nas...
-O nas?-wyłapałem te słowa.
-Tak. Zastanawiam się jak to będzie.
-Będzie co?
-No w przyszłości. Niby znamy się już trochę, jesteśmy ze sobą od tygodnia... Ale chyba będziemy już razem, prawda?-spytała.
Zastanowiłem się chwilkę nad jej pytaniem, a raczej nad celem owego pytania. Czy miała na myśli zerwanie? To, że przestaniemy być razem? Że już nie będziemy się widywać? A może... Nie.
-Lau... Kocham cię i mam zamiar być z tobą tak długo, jak to będzie możliwe.
-A co jak to nie będzie możliwe?-spytała.
-Laura, o czym ty mówisz?-spytałem wreszcie.
Zamilkła na chwilkę. Przeanalizowała chyba, co chce mi powiedzieć.
-A co jak na przykład któreś z nas... No nie wiem... Ciężko zachoruje?
-Boisz się, że jeżeli któreś z nas umrze, zapomnimy o sobie?
Pomyślała przez chwilkę. Chyba nie o to jej chodziłem. Ale po chwili zrozumiałem, o co może jej chodzić.
-Laura? Czy ty się boisz, że zostawię cię, jeżeli znów przestaniesz widzieć?-spytałem lekko przerażony.
Milczała. Spuściła głowę. Pokiwałem z niedowierzaniem.
-Dziewczyno, ja cię kocham. Żadna choroba tego nie zmieni. Nie obchodzi mnie, czy nie będziesz widziała, nie będziesz słyszała czy mówiła.
Spojrzała na mnie spod długich rzęs i uśmiechnęła się niemrawo. Po chwili wtuliła się we mnie. Już nie miałem wątpliwości, że o to pytała.
Ale miałem wątpliwość, czy moja odpowiedź ją uspokoiła.
<Dzień ślubu Maxa i Vanessy>
*Oczami Laury*
-I ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę, aż do śmierci-skończyła mówił Vanessa.
Ja, jak to ja ryczałam.
Wymienili się obrączkami i po chwili pocałowali się.
Rozejrzałam się po sali. Byli tylko nasi znajomi i Pani Thouse.
Niesamowitym przeżyciem było wreszcie zobaczyć osobę, którą zna się od małego, słyszało jej głos, ale nie widziało. Coś takiego, jak przeżyłam widząc Vanessę, ale Van znałam od urodzenia i widziałam przez 7 lat. A do sklepu Pani Thouse zachodziłam od 8 roku życia.
Vanessa była ubrana w niesamowitą suknię ślubną. Dodatkowo stroiły ją małe, czerwone różyczki, welon i bukiecik, który składał się z białych i różowych lilii.
Ogółem ślub sam w sobie był czymś niesamowitym. Tym bardziej, że towarzyszył mi mój ukochany i to z nim spędziłam cały wieczór.
Tańczyliśmy, trzymaliśmy się razem, rozmawialiśmy... Było wręcz idealnie. Ale nadal bałam się, że jeżeli coś mi się stanie, Ross mnie zostawi. Nie mogłam znieść samej tej świadomości, choć doskonale wiedziałam, że Ross taki nie jest.
Ale samo to, że wmawiałam sobie kilka istotnych rzeczy, jakie mogły się nigdy nie wydarzyć, były przytłaczające.
Po mini weselu Ross i ja przeszliśmy się nad morze. Nie mieliśmy daleko.
Słońce po raz kolejny zachodziło, jakby wtapiało się w wodę, fale obijały się o brzeg, a my kołysaliśmy się wsłuchując w rytm szumu wody, jakby była najpiękniejszą melodią na ziemi. W gruncie rzeczy uspokajała i dodawała fascynującego nastroju.
Po chwili Ross zatrzymał się i spojrzał mi w oczy. Uśmiechnął się do mnie nic nie mówiąc. Złapał mnie za rękę i nawet nie wiem kiedy, złączył nasze usta w pierwszym, magicznym bym rzekła, pocałunku...
***
Kochani! Rozdział 20 będzie epilogiem. Powoli zaczyna się pisać ^^. Naprawdę mi przykro, że rozdziały pojawiają się nie za często i są niezbyt ciekawe :/ Ale niedługo koniec. Nie mam zamiaru usuwać bloga :D
Kochani! Mam na tym blogu 50 obserwatorów. Czy byłaby możliwość, byście zaobserwowali mojego drugiego bloga? Chodzi mi o tego: follow-your-dreams-raura.blogspot.com
Bardzo proszę :D
Rozdział z dedykiem dla Kinga Juliena :*
Do napisania!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńSo romantic ;)
Czekam na next <3
Super!!
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
Mega :)
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł super! Ross to naprawdę wspaniały chłopak, a Lau jeszcze się pyta go o takie rzeczy :P
Dawaj szybko next!
kISS<3
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńJa też się poryczałam widząc Van w sukni ślubnej :')! :*:*:*:*:*:*:*:*::*:*:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńAww wspaniały! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next, chociaż nie spieszy mi się do tego, bo będzie koniec już tego bloga... Ale mimo wszystko czekam niecierpliwie :3
Hello, my darling.
OdpowiedzUsuńTe! Ja myślałam, że to będzie 20 ROZDZIAŁÓW + epilog, a tu taki (smutny) szok na koniec. :o Ehh, za niedługo to chyba do mnie dojdzie :3
Nie wiem, czym zasłużyłam sobie na dedyk, ale dziękuję. Miło :x
No cóż... Niepewność Laury jest normalna, chyba też w pewnym stopniu czułabym niepokój na jej miejscu;p Ale Ross to kochany i czuły chłopak, na pewno jej nie zostawi :) No chyba, że na koniec wywiniesz nam jakieś zaskoczenie i nie będzie happy endu o.O Ale wtedy nie ręczę za siebie ;p
Kij z normalnością. Kij z kulturą. Jak Raura nie będzie razem, znajdę Cię przez internet i dostaniesz w łeb patelnią. ^^
Uwielbiam tę groźbę :3
No, ale któż nie lubi patelń?
No. Właśnie.
Zjadłabym coś. Coś słodkiego. Ale dbam o siebie, to nie mogę. Shit.
A wracając do części komentarza, która jest bardziej związana z rozdziałem (który notabene był całkiem dobry) to to, że bardzo podobał mi się obraz wyglądu Vanessy, który opisałaś. :) Jeszcze jedna rzecz mi się podobała (trudno zgadnąć która, oczywiście), ale do niej przejdę na koniec :3
Spacer po plaży kojarzy mi się z randką na plaży, a randka na plaży kojarzy mi się z pierwszym wspólnym wyjściem Rydel i Ellingtona *-* Tak więc, przypominając mi o tym szczególe, całkowicie zdobyłaś moje serducho :D
Cieszę się, że w opowiadaniu pojawiło się kilka dłuższych opisów i wszystko jest wyrównane :) W sensie, nie ma niepotrzebnych dialogów, a opisy nie są pisane na 15 stron w Wordzie ^^ Więc jest okay, a ja jestem zadowolona :D
*piąteczka*
Rób częściej perspektywy obydwojga bohaterów! Możemy wtedy zobaczyć, co oboje czują, a to jest na serio genialne! Można spojrzeć na świat i związek bohaterów z dwóch różnych perspektyw! :D
*JuLien sobie przypomina, że został jeden rozdział, więc za wiele tych perspektyw już nie będzie*
*JuLien idzie płakać w kąt*
*JuLien ubolewa, bo będzie tęsknić*
A tak przy okazji, to mojej szlachetnej nazwy (skromność jest dla nudnych ludzi) się nie odmienia ;p
Nie no, żartuję ;p Nie jestem AŻ taką egoistką ;p ^^
Okay, przejdźmy zatem do najbardziej wyczekiwanej części rozdziału, a mianowicie: P O C A Ł U N E K.
driovjrafjofjsjfnbskjlgfsnb;djf *-*
Ilekroć przeczytam na jakimś blogu/w książce/opowiadaniu o pierwszym pocałunku jakiejś pary, po prostu wariuję i szczerzę się histerycznie sama do siebie.
Oczywiście, że jestem normalna. Któż by wątpił?
Byłam ciekawa, jak będzie wyglądał ich pierwszy pocałunek i wyszedł tak romantycznie.... Jestem ciekawa, jak musiała poczuć się Lau, zwłaszcza, że to był jej pierwszy pocałunek ;>
Kurde. Znowu się szczerzę.
Okay, ja już nie przedłużam i nie zaśmiecam internetów swoją głupota. Dziś się o nic nie czepiam, wszystko było super, pięknie i good. Veeeery good. :3
Do napisania pod epilogiem ^^
~JuLien :3
Wspaniały Rozdział:)
OdpowiedzUsuńEh...nie obrazaj się jeśli wyjdzie mi ten komentarz troche smętny lub jakiś dziwny, bo mam złe samopoczucie i siebie samą dobijam:(
Co do Rozdziału, to troche popłakałam się widząc Van w sukni ślubnej i wogule. A przy tym romantycznym pocałunku Raury, to troche mi się polepSzyło. Ciekawe co czuła Lau, bo to był jej pierwszy Pocałunek?
Eh...nie dziwie się aż tak że Lau tak myśli, bo ma prawo, ale wiem że Ross jej ze względu na wszystko nie zostawi. No chyba że coś tam namieszasz.(czego oczywiście nie chce)
Nie długo koniec, jak ten czas szybko zleciał.
Chyba już skoncze moje smęty.
Czekam na Epiloga!
Pozdrawiam:*
Twoja Pati-cholate:(
Ale Laura głupie pytania zadaje:p
OdpowiedzUsuńRozdział cudny
Piękne to było.
Wszystko.
Nieee chceeee koooońcaaa
Ale czekam na epilog.
I w ogóle to wszystko jest takie romantyczne :))
ŚWIETNY!
A, no tak.
Jedna, wyczekiwana, oczekiwana, wyglądana i krowa wie jeszcze co (nie zwracaj uwagi na moją wybitną głupotę)
rzecz.
A mianowicie...
Hmm, ciekawe czy się domyślasz...
POCAŁUNEK
(no bo jak miałaś się domyślić?)
To było takie romantyczne...
AWWWW!
No poprostu się tak zaczęłam histerycznie śmiać, że sama się przeraziłam.
A TERAZ CZYTAJ UWAŻNIE I ZAPAMIĘTAJ!
Masz nic nie zepsuć, jasne!?
Jak mi coś w epilogu zepsujesz, to wiesz co!?
*UWAGA, GROŹBY*
Znajdę Cię, i dostaniesz w łeb młotkiem!
(pewnie myślałaś, że patelnią? Młotek jakoś bardziej przypadł mi do gustu)
To nie koniec!
Uwierz mi, ja się potrafię okrutnie mścić!
Okej, może poudaję jeszcze chwilę kulturalną, dobrze wychowaną i. całkiem miłą osóbkę
OGŁASZAM WSZEM I WOBEC, ŻE ROZDZIAŁ JEST GENIALNY!
koniec, kropka, dziękuję
TYLE.
Dobra, nie męczę Cię już.
Pomiętaj, że czekam na epilog!
Ktoś.
Cudowny. No i wreszcie pocałunek. Czekam na epilog.
OdpowiedzUsuń