*Oczami Laury*
-Proszę się przygotować-usłyszałam jakiś głos nad sobą.
-Na co?-spytałam zaspana. Dopiero się obudziłam. Zastanawiałam się, jak to będzie, gdy już cokolwiek zobaczę. O ile w ogóle...
-Na operację-no tak. Dopiero teraz mi przypomniała.
-Gdzie mam iść?-spytałam.
-Zaraz panią przeniesiemy na wózek, aby nie musiała pani iść po nieznanych korytarzach.
-Zapewne ma pani do czynienia z niewidomymi dość często-powiedziałam z lekkim uśmiechem. Jej głos był miły. Ciekawe, jak ona mogła wyglądać.
-Tak. W tej klinice to normalne-zaśmiała się.
Po chwili z jej pomocą usiadłam, jak się okazało, na wózek inwalidzki.
Jechałam sobie spokojnie, co chwilka skręcając, aż wreszcie wózek się zatrzymał, a ktoś ujął moją dłoń.
-Jak się czujesz?-powiedział dany głos.
-Vanessa? Skąd wiesz, gdzie jestem?-spytałam.
-Ross mi powiedział.
-Znasz Rossa?-spytałam zszokowana.
-Tak. Przyszedł do mnie wcześniej i powiedział, że jest możliwość operacji, ale ty nie chcesz z niej skorzystać.
-Poszedł do ciebie?-spytałam jeszcze zaskoczona.
-Tak. Nie wiedział, czemu nie chcesz iść na operację-zacisnęła mocniej dłoń na mojej dłoni, a jej głos zadrżał. Ten temat był drażliwy....
-Powiedziałaś mu?-ja też byłam bliska płaczu.
-Tak. On wie-odparła ściszając głos. Jedna łza spłynęła po moim policzku.
-Możemy już iść?-spytała ta kobieta.
-Tak-odparłam.
Van puściła moją dłoń, a ja wjechałam do sali. Po chwili kazano mi wysiąść z wózka i położyć się na wznak. Wbili w moją żyłę igłę. Lekko syknęłam z bólu. Po chwili czułam, jak jakiś środek dostaje się do moich żył, a ja robiłam się coraz bardziej senna....
*Oczami Rossa*
-Powiedziałaś jej?-spytałem podchodząc do Vanessy.
-Tak. Nie mogę jej oszukiwać-powiedziała mając oczy czerwone od łez.
-Jak myślisz? Boi się?-spytałem.
-Na pewno. Teraz gdy już wiesz, co przeżyła, to powinieneś się domyślić.
I tak było. Domyśliłem się wcześniej, ale nie wiedziałem, co powiedzieć. Teraz pozostało mi tylko milczeć i czekać...
***
-Halo?-odebrałem telefon, który właśnie zaczął dzwonić.
-Cześć synku-powiedziała mama.
-Co jest?-spytałem.
-Jak się czuję Laurunia?
-Jest okey. To znaczy tak myślę... Ehh.... Ma operację.
-Będzie dobrze. Zobaczysz.
-Mam taką nadzieję.
-Ja też. Lubisz ją?-zdziwiło mnie to pytanie mamy.
-No.. Tak-odparłem zgodnie z prawdą.
-A podoba ci się?
-Jako koleżanka?
-Nie. jako dziewczyna.
-Mamo przestań... Zależy mi na niej, ale jest moją przyjaciółką. Tylko przyjaciółką. Zresztą za krótko ją znam-dodałem.
-Szkoda. Ja ją bardzo polubiłam-zaśmiała się. Co mamę tak naszło?
-Dobra. Ja będę kończył.
-Powiedz tylko jeszcze... Długo ją operują?
-Tak. Już jakieś trzy godziny.
-Nie jesteś zmęczony? Cały czas przy niej czuwasz.
-Bo nie chcę, by coś jej się stało. Chciałbym cały czas być przy niej.
-I ona ci się nie podoba...-powiedziała mama szeptem, myśląc, że nie usłyszę.
-Słyszałem-odpowiedziałem na jej zagadnienie.
-Ale co?-no tak. Nie ma to jak udawać, że nie wie się, o co chodzi.
Po chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Nie miał zadowolonej miny.
-Czekaj mamo, muszę kończyć-rozłączyłem się szybko i podbiegłem do niego.
-Panie doktorze, i co z nią?-spytałem. Van pojawiła się obok mnie.
-Kim państwo są?-spytał lekarz.
-Ja jestem jej siostrą, to jest jej przyjaciel-odparła Vanessa.
-Cóż.. Podczas operacji wystąpiły pewne komplikację...
***
Miałam nie pisać na siłę, ale co tam... Zobaczyłam 15 komów i sobie pomyślałam ,,Za długo nic nie piszesz". No i ,,napisałam" - jeżeli tak to można nazwać.
Mało się dzieje, bo pomysły mi wylatują z głowy. Niedługo koniec bloga (już was wolę przygotować).
Jakieś 10-15 rozdziałów do końca... Co oznacza, że do czerwca blog zostanie zakończony.
Jeszcze jedno, co do mojego drugiego bloga. Jeżeli na Dreams będzie dużo komó rozdziały będę wstawiała, co dwa dni.
Do napisania!
Dziękuję za komy <3
Widać brak weny na tego bloga :/ Mnie się na początku on podobał ale teraz? Jakoś mało akcji mało Raury. Jednym słowem - za mało.
OdpowiedzUsuń~Anymous
Świetne
OdpowiedzUsuńDestiny
Świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny.Mam nadzieję,że te komplikacje to nicpoważnego
OdpowiedzUsuńFantastyczny, ale mam ogromną nadzieję, że Laura będzie widzieć :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Mam nadzieję że to nic poważnego
OdpowiedzUsuńRozdział super ;)
Czekam na next :)
Wspaniały rozdział ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że te komplikacje to nic poważnego.
Czekam na next ♥
What the fish? Jakie komplikacje? Ugh ona ma widzieć, kufa co za lekarze! Powtarzam ona ma widzieć. No ale dobra. Rozdział genialny *-* mama Rossa chyba chce ich zeswatać ^^ Kochana ❤ ale no pamiętaj: Laurusia ma wyjść cała i zdrowa no i widząca(?) Nieważne ;-;
OdpowiedzUsuńWeny :*
Do następnego!
Świetny ♥♥ Jak zawsze. :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Jakie komplikację, co się stało?
OdpowiedzUsuńPisz szybko nexta bo nie wytrzymam z ciekawości.
Życzę ci duuuużo weny do pisania c:
Genialny!
OdpowiedzUsuńCzekam na next! ^^
Twoje drugie imię to ,,komplikacje"?! Zawsze coś musi nastąpić. Jak to już koniec?! Tak szybko? Przecież to jest cudowne! Jakie to.....twoja praca, która zostaje bardzo dobrze oceniona, ma siě nagle skończyć?! Za nic! nie wyprzedzaj! Bo jeszcze czytelnicy będą:) :*:**:*::*:*:::*:**:*:*:*:**:**
OdpowiedzUsuńMega! Trochę mnie martwią te "komplikacje" ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży. :D Czekam na next'a! :*
OdpowiedzUsuńJakie komplikacje?! Słuchaj nie ma być żadnych komplikacji słyszysz? ! Lau musi widzieć!
OdpowiedzUsuńPs.Niesamowity rozdział *,* CZEKAM Z NIECIERPLIWOSCIA NA NEXT ^^
Kochana Abi
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA.
Gratulacje piszesz niesamowicie.
Szczegóły tutaj
http://this-is-us-story-raura.blogspot.com/
Pozdrawiam
Destiny
Świetny nie mogę się doczekać nexta :**
OdpowiedzUsuń