*Oczami Laury*
Z Rossem układa mi się świetnie, choć sama nie wiem, na czym stoimy.
Zaczęłam pracować u jego mamy, więc jeszcze więcej czasu jesteśmy razem, jego mama prosiła, bym mówiła jej ,,mamo", choć strasznie trudno mi było na początku się przestawić.
Mimo, że kilka razy pocałowaliśmy się, to i tak nadal nie mogę jasno stwierdzić naszego ,,statusu".
Już dwa miesiące jesteśmy razem, ale co mi po tym, że mogę go nazwać moim chłopakiem i najlepszym przyjacielem?
To żadna stabilizacja.
-Cześć Lau-pocałował mnie w policzek, gdy tylko weszłam do gabinetu masażu.
-Cześć-odparłam z uśmiechem i lekko zarumienionym policzkiem.
Mimo wszystko, za każdym razem, jak Ross ujął moją dłoń, pocałował w policzek czy ogólnie pocałował czułam się tak... Inaczej? To było takie... Miłe... Przyjemne... Sama nie wiem.
W brzuchu mnie delikatnie ściskało i robiło mi się ciepło od środka. Mimo to, to było takie fajne.
Jakby stado motyli ktoś wpuścił do mojego żołądka, a one łaskotały mnie swymi delikatnymi skrzydełkami.
Za każdym razem gdy go widziałam, uśmiechałam się. Kiedyś nawet nie wiedziałam, że można się uśmiechać tak po prostu, na widok jakiejś osoby. To odruch bezwarunkowy. Nie potrafię nad tym zapanować.
Czasem, jak Ross powie coś w żartach, chciałabym udawać oburzoną, albo obrażoną. Ale nie mogę. Wystarczy tylko jego jedno słowo, jedno spojrzenie w oczy i od razu uśmiecham się i wybaczam mu dosłownie wszystko.
-Mam dla ciebie małą niespodziankę.
-Naprawdę?-spytałam zaskoczona.
-Tak. Dziś o 18:00 pojedziemy na wycieczkę.
-Jaką wycieczkę?-zmrużyłam brwi.
-Niedaleko.
-Niedaleko, czyli gdzie?-spytałam.
-Ojejciu...-westchnął-Zobaczysz. To niespodzianka.
-Ale wiesz, że nie za bardzo je lubię...-droczyłam się z nim.
-No to mogę odwołać-dodał pół żartem.
-Żartowałam-dodałam ze śmiechem.
-Ja też-uśmiechnął się do mnie i wyszedł.
***
Po 18:00 Ross zabrał mnie spod mojej obecnej pracy, związał oczy i wsadził do samochodu (brzmi jak scenka z porwania).
Jechaliśmy chyba wyboistą drogą, bo co chwilka podskakiwałam w aucie.
Ross co chwilę śmiał się ze mnie. Po chwili rozmawialiśmy. Nawet nie wiem kiedy, ale dojechaliśmy na miejsce.
Wiem tylko, że było ciemniej niż zwykle, więc rozmawialiśmy dość długo.
Po chwili Ross mnie prowadził chyba kolejne 15 minut.
*Oczami Rossa*
Było dla mnie nie do pomyślenia, bym mógł wybrać inne miejsce niż to. Napis ,,HollyWood" to jedna z atrakcji rozpoznawczych w LA. To piękne miejsce, a szczególnie w trakcie zachodu słońca.
Bałem się jak nigdy tego, co może się stać.
Ale kiedy doszliśmy na miejsce, zamiast strach ustąpić - wzmógł się. Serce biło mi jak szalone, kiedy zdejmowałem jej opaskę z oczu. Widziałem ten zachwyt na jej twarzy, te iskierki radości i poczułem, jak dłonie mi się pocą. Zapytałem:
-Kochasz mnie?
Zmrużyła oczy. Nie zrozumiała.
-Oczywiście, że tak-dodała pewnie.
-Bo mam do ciebie pytanie.
Wziąłem wdech i klęknąłem na kolano. Widziałem, jak otwiera szeroko oczy, oddech staje jej się szybki, a jej oczy wpatrują się we mnie i czekają na odpowiedź.
Dlatego wraz z wydechem spytałem:
-Wyjdziesz za mnie?
***
Witajcie kochani! Dotrwałam do epilogu xD Przepraszam, ale mam dziś taki ,,głupi nastrój". Skończyłam dziś 16 lat (od razu napomknę: nie obchodzę urodzin i nie przyjmuję życzeń).
Epilog wyszedł mi w miarę ok. Kiedyś, jak zaczynałam przygodę z bloggerem marzyło mi się tyle komów, co obserwatorów... Ach te czasy...
A teraz cieszę się z każdego nawet najmniejszego koma, więc właśnie za nie chciałam podziękować.
Podziękowania:
Ewcia: choć sama w siebie nie wierzysz, masz ogromny talent. Piszesz cudownie. Zaczynałam tak jak ty. Ty przypominasz mi czasy sprzed roku :D Dziewczyno, zawsze mnie wspierasz, jesteś przy mnie - dziękuję.
King Julien: ciebie się nie da zapomnieć :D Masz przeogromny talent, zawsze się próbowałam jakoś wzorować na tobie. Ale nie mam tyle talentu co ty, więc nie wychodziło :/ Twoje komentarze dawały mi powera i chęci na pisanie. Dziękuję :)
Lauren Coolness: kolejna, co świetnie pisze! Ty mnie nigdy nie zostawiłaś :*
Patka Cher: Choć nie wiem, co obecnie jest z tą megggggga utalentowaną dziewoją, to każdy jej komentarz był dla mnie zaszczytem. Jej talent jest.. taki... WOW.
Patataciątko: to moje kochane kruche ciasteczko, jest najlepszym dowodem na to, jak pisać genialnie, być genialną osobą i w dodatku taką skromną <3
Ania Płonka: choć nigdy nie mówiłam ci tego, twoje komy zawsze dawały mi mega kopa ;) Dziękuję ci <3
Tulia Marano: mój pierwszy obserwator :D Gdyby nie ty, nie byłoby mnie pewnie tutaj :)
Cukierkowy Mistrzu: choć cię znam od niedawna, a twój talent był wcześniej dla mnie niewiadomą, to teraz cieszę się, że mogłam dostąpić zaszczytu bycia w kręgu twoich obserwatorów ;))))
Niezapominajeczka: tobie po prostu dziękuję. Masz mega talent, zawsze mnie wspierałaś i za to dziękuję <3
Oliwia Kaczmarczyk: sama nie wiem, co mam ci powiedzieć. Chyba jedynie podziękować, bo zawsze mnie wspierasz <3 Dziękuję <3
Ktoś Ktosiowy: dla mnie jesteś nieodłączną zagadką, a każdy twój kom napawa optymizmem :D Szczególnie po tym twoim ostatnim spięłam swe cztery litery xD Chcesz mnie zabić? XD Dziękuję za wszystko <3
Partycja Chocklade Lynch (dobrze napisałam?): naj na koniec xD Dziękuję za twoje rozmowy, komentarze, wsparcie, obecność, każdy pozytywny aspekt i za to, że jesteś <3
Oprócz tego wyróżniam te osoby:
Karcia Lynch, Mandy Marano, Ania Fanka oraz Natalie <3
Dziękuję wam wszystkim <3
Oraz wszystkim pozostałym obserwatorom <3
Czy to koniec tego opowiadania? Oczywiście, że nie :D Dalej czasem coś tu nabazgram, może jakieś nawet ,,dokończenie" xD.
Zapraszam jeszcze na mojego drugiego i trzeciego bloga :*
Aha! Zapomniałabym. Statystyki:
Komy: 374
Wyświetlenia: 15 141
Obserwatorzy: 50 <3
Posty: 26
Do napisania <3
Komy: 374
Wyświetlenia: 15 141
Obserwatorzy: 50 <3
Posty: 26
Do napisania <3